piątek, 30 czerwca 2017

Prolog - Trip 3

Drogi drogi pamiętniczku, tak długo czekałem na ten dzień. W końcu nastał. Znowu ja i moja paczka jedziemy w tripa. Tym razem obraliśmy sobie za cel tyl[ko jeden kraj. To Włochy. Włochy to taki piękny kraj na południe od Polski, gdzie ciągle świeci słońce. A plaże spowija szalony błysk gorąca. Mamy w planach objechać cały półwysep zwany 'butem' poczynając od Alp poprzez zachodnie wybrzeże, gdzie zwiedzimy (miejmy nadzieję) przeuroczą Toskanię, spowitą przepięknymi winoroślami (mówili na nią słońce), dalej jadąc w stronę Rzymu i Neapolu do celu, jako który obraliśmy sobie dwa wulkany, z których tryska gorąca lawa. Najwięcej oczekiwań snujemy ku upalnej Sycylii, gdzie miejmy nadzieję nie grasuje już słynna mafia sycylijska. Następnie w drogę powrotną ruszymy wschodnim wybrzeżem, gdzie zwiedzimy drugie na naszej trasie państwo zwane San Marino, poopalamy się na najsławniejszej plaży w Rimini i zażyjemy szaleństwa w parku rozrywki Mirabilandia.

W dzisiejszy ciepły wieczór, tuż przed wyruszeniem w wyprawę spotkaliśmy się wszyscy na świebodzińskiej ziemi (tej ziemi) by zacieśnić więzy... więzy. Plan na jutro to: wstajemy skoro świt, Piotras i Grzesiek jadą po busa a my niczym na pitstopie w formule jeden oczekujemy na nich z walizkami w rękach aby jak najszybciej spakować naszego nowego skurwella i pojechać na nieznaną nam przygodę. Mamy zamiar dojechać jak najbliżej Włoch, naszym celem są jeziora w Austrii przypominające Mazury (przynajmniej na mapie).
Oby kolejne wieczory były tak sympatyczne jak dzisiejszy.

Pewne zmiany...

W tym roku załoga nie zmieniła się jakoś znacznie. W naszych szeregach zamiast Martyny mamy Martę, więc łatwo zapamiętać. Tym samym chcemy pozdrowić poprzednich uczestników, którzy i tak pewnie nas nie czytają a co dopiero przyznają się do nas, czyli Biadolina Baldwina Dominika W., Piotrasa Meksyka Piotra B. oraz Martynę Młyn-Mierzwę. Cześć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz