niedziela, 12 lipca 2015

Dzień 1 - Wyjazd

OpóźnienieZaplanowany na 10tą wyjazd doszedł do skutku około 13tej, po 20minutach stania w krakowskich korkach okazało się, że nie zabraliśmy jednego aparatu, a gdy po niego wróciliśmy znaleźliśmy jeszcze namiot, który jak się okazało nie był w naszym bagażniku. Przez tą wpadkę straciliśmy kolejną godzinę ale za to rozdzieliliśmy się i dokupiliśmy brakujących rzeczy - baterie i powerbank (całe szczęście fabrycznie jest naładowany do połowy).








Opóźnień ciąg dalszyW końcu wyjechaliśmy z Krakowa i pędziliśmy autostradą aby po około godziny utknąć w korku na kolejne półtorej. Korek był na tyle wolny, że można było skoczyć na stację benzynową bez zjeżdżania z drogi a potem wrócić do busa który przesunął się do przodu o 50m.



SłowacjaNareszcie wyjechaliśmy z naszej pięknej Polszy. Jesteśmy na Słowacji, i słuchamy słowackiego radia. Robimy jeszcze małe zakupy celem nabycia słowackich specjałów umilających podróż.



ZmrokPowoli zaczyna robić się ciemno, stwierdzamy, że pierwszy nocleg rozbijemy wcześniej aby nabrać wprawy w wyciąganiu i rozkładaniu wszystkiego.



Pierwszy obózJedziemy jakąś słowacką drogą, jest dość pusto, wszędzie pola, skręcamy w końcu w jedną boczną polną drużkę prowadzącą do linii drzew. Rozkładamy się w tym małym lasku, idzie dość sprawnie. Namioty są już rozbite i szykujemy kolację, nie ma to jak kromki z jajami i konserwa.



Wszystko poszło szybciej niż myśleliśmy, dochodzi 22ga. Trochę wcześnie ale decydujemy się kimnąć i za to wyjechać następnego dnia dość wcześnie.

Pierwsza nocLeżymy już w namiotach, trochę ciężko zasnąć ale jakoś się udaje, zwierzęta chodzą koło namiotów ale nie dzieje się nic specjalnego.

Znowu do busa


Ładujemy się z powrotem do busa, okazuje się, że nasz bagaż, którego jest mniej bo wkońcu część zużytkowaliśmy zajmuje więcej miejsca. Mimo to udaje się spakować i w dźwiękach gałęzi rysujących nasz niebieski lakier wyjeżdżamy znów na trasę.


1 komentarz: