sobota, 18 lipca 2015

Dzień 7 - WTF are you doing here from Poland?

Xanthi 

Po noclegu w krzakach pojechaliśmy do Grecji. Wjechaliśmy do małego miasteczka, żeby coś zjeść i się powłóczyć. Zaparkowaliśmy w dzielnicy handlowej gdzie przywitało nas zdziwienie jakiegoś greka, który zapytał 'Wtf are you doing here from Poland?'.



Poszliśmy w głąb miasta, chcieliśmy oglądnąć kilka zabytkowych budynków, ciężko było się tam odnaleźć. Trafiliśmy na bazar i kupiliśmy trochę owoców. Postanowiliśmy sobie zrobić przerwę i zamówić coś do jedzenia. Fajnym zwyczajem w tutejszych knajpach i restauracjach jest podawanie gościom wody, za darmo. Zwiedzamy starówkę i jedziemy dalej, żeby zobaczyć przełom Nestosu.


Nestos

Nestos to jeden z najatrakcyjniejszych pod względem przyrodniczym i krajobrazowym zakątek regionu. Wspinamy się krętą drogą aby oglądnąć go z punktu widokowego w okolicy wioski Galani. Nie udaje się nam go znaleźć ale widoki i tak są piękne. Okolica zachęca do pieszych wędrówek a w pobliżu spotykamy dzikie konie. Niestety nie mamy za dużo czasu i musimy jechać dalej.



Jaskinia Alistrati

Uważana za najbardziej interesujący i najpiękniejszy twór krasowy w Grecji formowany w czwartorzędowych wapieniach dwa miliony lat temu a odkryty w latach 70-tych XX wieku. W jaskini można podziwiać potężne 10-cio metrowe stalaktyty oraz śnieżno białe 8-mio metrowe draperie. W kolejnych galeriach można zobaczyć 35-cio metrowe czerwone stalagmity, 15-to metrowe stalaktyty oraz mnóstwo unikatowych form np: stalagnaty, pagody, heliktyty czy krzywulce.

Na miejsce dojeżdżamy dość późno, 10 minut przed ostatnim wejściem. Oprowadza nas pani przewodnik, która z pasją opowiada o tym co widzimy w jaskini. Niestety w środku nie można robić zdjęć, robimy sobie jedno przy tunelu wejściowym.



Stavros 

Wieczorem dojeżdżamy do jednej z wielu nadmorski miejscowości - Stavros. Plaża, kilka kempingów, uliczki z knajpami i restauracjami - świetne miejsce na nocleg pod gwiazdami. Jemy kolację w lokalnej restauracji. Obsługa jest bardzo miła i ciężko stamtąd wyjść bo oprócz zamówionych posiłków dostajemy jeszcze papryczki z ogrodu szefa kuchni i wanilię w wodzie na rachunek restauracji.

Gdy już wszyscy pojedliśmy zbieramy się i idziemy na bary skosztować lokalnych trunków. Pijemy ouzo nazywane przez nas uzi, różne drinki no i grecką metaxę - jak Biadolin mówi: połączenie brandy z winem. Z cenami w euro nie jest tak źle tym bardziej, że dostajemy konkretne ilości alkoholu oraz dużo przystawek; orzeszki, chrupki, czipsy, sery, ryby wędzone, mielonki, salami no i wodę, rzeczy których w Polsce nigdy byśmy nie domówili bo trzeba by było za nie zapłacić a po co w knajpie coś więcej niż alkohol.





Nocleg pod gwiazdami

Noc spędzamy pod gołym niebem na leżakach plażowych, które po zmroku stoją nieużywane i wołają do nas, żeby na nich spać. Jest wygodnie i panuje idealna temperatura. W tych komfortowych warunkach zbieramy siły na następny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz