poniedziałek, 13 lipca 2015

Dzień 3 - trasa z Top Gear

WyjazdWyjeżdżamy dalej w Rumunię, teraz naszym głównym celem jest szosa Transfogarska, ale wcześniej musimy znaleźć jakąś cywilizowaną stację, cywilizowaną na tyle, żeby było tam gniazdko z prądem i wifi.

Ku naszej uciesze centralna Rumunia jest bardziej cywilizowana niż to co widzieliśmy dotychczas. Znajdujemy stację z toaletami, bufetem, gniazdkami i internetem, który jakby tego było mało działa. Dodajemy post na bloga, myjemy się i napełniamy żołądki.




Na drodze do drogi

Chodź spędzamy na niej większość czasu dzisiaj naszym celem jest droga. Nie chodzi o byle jaką drogę ale o trasę, którą jak dotąd widzieliśmy tylko w Top Gear i oglądaliśmy na filmikach z youtube. Jest to jedna z najpiękniejszych dróg na świecie i nie chodzi o stan asfaltu jak w przypadku bocznej dróżki, która wyprowadziła nas w szczere pole, tylko o widoki jakie można z niej oglądać i serpentyny jakie trzeba pokonywać.


Trasa Transfogarska

W końcu, zaczyna się górzyście, jesteśmy tu. Już na dojeździe do niej jest bardzo ładnie i robimy mnóstwo zdjęć. Na sam przejazd po tej trasie zakładamy na maskę kamerkę i rejestrujemy cały przejazd. Na szczycie robi się korek, można wyjść z busa i kupić lokalne specjały albo porobić zdjęcia. Po 15 minutach wleczenia się dojeżdżamy do tunelu, w którym Rumuni nie krępują się parkować przez co tworzy się zator.


Po drugiej stronie tunelu zaczyna się zjazd, zatrzymujemy się na poboczu, siadamy przy drodze i oglądamy widoki popijając wino wyglądające jak olej.



Powrót do normalnych dróg

W końcu zjeżdżamy z gór, kończą się serpentyny i zaczyna płaska Rumunia. Teraz kierujemy się na Bukareszt ale nie mamy zamiaru dojechać tam dziś, chcemy jeszcze się przespać i spędzić dziś spokojniejszy wieczór. Zaopatrujemy się w lokalnym Kauflandzie w kiełbaski i coś do popicia.




Zalew

Noc chcemy spędzić nad zalewem, dojeżdżamy do tamy i jedziemy wzdłuż utwardzonego wybrzeża. Brzeg jest mało ciekawy, nie ma gdzie rozbić namiotu, jest dużo śmieci a co 20m Rumuni łowią ryby. Zawracamy i jedziemy na drugą stronę tamy, tutaj nie ma utwardzonego wybrzeża a co najważniejsze nikogo kto by nam przeszkadzał.




Grill

Wieczorem robimy grilla, gramy na gitarze i na flecie. Szczególnie dobrze wychodzi to Dominowi, który jest już lekko rozcieńczony. Rumuńskie owady uprzykrzają nam życie i w końcu postanawiamy rozbić namioty. Gdy namioty są już rozbite okazuje się, że owady chyba nabrały się i poszły spać. Siadamy jeszcze chwile na betonowym umocnieniu i męczymy Rumuńskie zwierzęta naszą grą i śpiewaniem po czym idziemy spać.

Rano

Rano budzi nas Budzik, Karolina Budzik, około 6 rano robimy śniadanie i w promieniach Rumuńskiego wschodu słońca ogarniamy obozowisko aby tego dnia dojechać już do stolicy Rumuni.





1 komentarz:

  1. Po tej wyprawie będziecie koneserami piwa i wina Europy! Trasa piękna! Nikt nie ma lęku wysokości ?????

    OdpowiedzUsuń